Potrzebuję rozmowy ze sobą. Przeogromny strach, uszczelnia, zamyka, to pełna chłodu kraina. Umysł kurczy się do minimum – do gestów przetrwania. Na poziomie zwierzęcej potrzeby. Być może, że te zwierzęce potrzeby nie zostały zaspokojone. Stąd strach budowania świata w niepewności. Czy budowaniu? Czy świat nie jest już zbudowany?
Mam ogromną ochotę na upalenie się do granic snu.
Czy kontrolowanie snów jest możliwe?
Tylko skąd ten strach jest? Skąd się wylewa?
Strach przed chorobą umysłową?
A choroba czym jest dla mnie? Nieporadnością, bezbronnością, ostracyzmem. I chodzi wciąż o to samo – o wykluczenie z gromady ludzi. Gromada ludzi może być gwałtowna, jak rewolucja chińska w Tybecie. Ale przecież wciąż działam racjonalnie. Świadomość nie musi przeszkadzać, może dawać rozleglejszą perspektywę. Jak widok z gór.
Wszystkie wielkie systemy opierały się na nielogiczności. Wszystkie logiczne systemy dochodziły do nielogiczności. Z jednej i z drugiej strony filozofia jest zamknięta. I nadal niczego nie wyjaśnia. Wciąż kończy w tym samym martwym punkcie, albo od niego zaczyna. Logika zabiła filozofię. A religie z tego żyją. I tworzą szkoły, kościoły, wojny. I w końcu pojawiła się ogromna potrzeba u ludzi, aby nie myśleć. Tylko po prostu żyć. Bez filozofii, bez religii, wrócić do swego rodu zwierząt i przetrwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz