Rozmowy przy barze…
- Czytałem dziś o jednym facecie, który od paru dni błąka się po dworcu kolejowym. Ponoć to starszy mężczyzna, schludnie ubrany, ale widać już na nim znamiona kilkudniowego brudu. Nie ma przy sobie żadnych dokumentów ani torby. Wygląda tak, jakby przed chwilą wyszedł z domu. Nie pamięta, kim jest. Za to świetnie orientuje się w dziedzinie botaniki.
- Ach, słyszałem tę historię tysiąc razy!
- To opowiem Ci ją na nowo.
Na rogu placu ostatnia czynna knajpa. Ponure światło zza małych szybek. Wchodzi człowiek. Barman patrzy na niego niechętnie, nieprzyjaźnie. Kilka ciemnych sylwetek, niewidocznych twarzy, stygnący zapach alkoholu. Mężczyzna siada przy stoliku z ciepłą wódką w szklance. Powoli zaczyna pić. Ciepło wygania lęk, mięśnie rozluźniają się. W ustach papieros. Dym otacza postać, oddziela go od rzeczywistości. Kolejna szklanka, ruchy coraz bardziej miękkie. Pojawia się nawet lekki odcień uśmiechu, błogości.
- Jak masz na imię? – pyta jakiś podchmielony gość.
- Nie pamiętam. – odpowiada tamten.
- Więc o co tu chodzi?
- Tak bardzo chciałbym zapomnieć o wszystkich przykrych zdarzeniach, a pamiętać tylko te dobre. Zmazać wszystkie złe uczynki, słowa, które się wypowiedziało, które się usłyszało. Wiesz, jeden z francuskich antropologów napisał, że pamięć to ogród, który sami plewimy, w którym usuwamy te trujące rośliny, dbamy o te najpiękniejsze i słodko pachnące. Nie zgadzam się! Nasz ogród rośnie bez naszego udziału. Przecież to nasze historie, momenty, czas, który w nas płynie. A w moim ogrodzie wszystko ze sobą poplątane. Krążę po nim jak lunatyk, przyglądam mu się, czasem wdzieram się w najbardziej kłujące chaszcze, które ranią i nie pozwalają dojrzeć samego korzenia tego kłębowiska. Ale czasem chcę z niego wyjść, z tego rezerwatu, skansenu myśli. Szukam zapomnienia. Braku opowieści, miejsca, w którym nic nie rośnie, jałowej ziemi.
- Czemu nie chcesz pamiętać?
- Pamięć to odpowiedzialność. A zapominanie – to życie od nowa. Ciągłe zapominanie to życie w teraźniejszości, to swobodne i bezwolne unoszenie się na powierzchni wody. To paradoksalnie nieruchomość świadomości. Pamiętanie i zapominanie jednocześnie to doprowadzanie swojej historii do martwego kształtu. To skamielina naszego żywego doświadczenia. Wtedy opowieść staje się kompletna i obojętna. Chcę widzieć skalisty ogród, tego pragnę. To nie boli.
- To zapomnij.
- Ależ jestem tym, co pamiętam.
A zapominanie jest tak trudne. Im bardziej chcę coś zapomnieć, tym głębiej ta myśl zapuszcza korzenie. Śmiesznie, bo z drugiej strony im bardziej chcę pamiętać, tym szybciej zapominam. Ach, żyć bez pamięci, w nicości, śmierci, z której nie zmartwychwstaje się. Tak, zapomnienie to śmierć. Lecz wiesz, od niego zaczyna się nowe życie. Jeśli nie ma już tego, co się zdarzyło, zmuszeni jesteśmy wymyślić coś zupełnie nowego. Stworzyć. Życie nie lubi pustki.
- Więc to cię dręczy najbardziej - wspomnienia?
- To przeklęte wspominanie, roz-pamiętywanie, opowiadanie przeżytej historii na nowo, zmienianie jej, zapominanie niektórych jej elementów, utrwalanie innych, dodawanie fikcji. Pamiętam tylko na wpół zapomniane chwile. A w ostateczności wydaje mi się, że pamiętam coś, co się nigdy nie wydarzyło.
I wciąż przypominam sobie. Jak fotografie. Kolejne obrazy. Nie poukładane, wyjęte z historii.
Czasem zamykam oczy i widzę: noc. Ostatnie piętro kamienicy. Światło z kuchni. Po środku stół. Na nim chleb, zimna herbata, popielniczka i nóż. W ciemnym pokoju leży na łóżku. Patrzy się w zimną przestrzeń. Zrzucone na podłogę książki i papiery, pióro toczy się skrzypiąco. Strach otwiera oczy coraz szerzej. Palce zamarzły nieruchomo. Cisza. Za oknem coraz gęściej pada śnieg, tłumi dźwięki miasta, a niebo mrocznieje.
- No i co? To jakiś film? Co dalej?
- Nie wiem, nie pamiętam właśnie. Ale ten obraz mnie prześladuje, nie daje się wymazać.
Ta historia rośnie we mnie, ze mną, czasem przesłania mi wszystko, mimo, że nie chcę jej zauważać. I czuję, że to tylko obraz i że on się czasem zmienia. Czasem widzę coś innego, przypominają mi się inne chwile i one jakoś się ze sobą łączą. I chcę o nich zapomnieć. Unicestwić, wygnać z siebie. Ot, choćby tą szklanką wina. Pamiętasz, w dawnych czasach wierzono, że aby ponownie wrócić do świata żywych, aby wymazać całą pamięć o przeszłości, trzeba było napić się wody Zapomnienia. Rzeka Lete. Tylko takie było wyjście z Hadesu, ogrodu koncentracyjnego. Tak..
- Ach, co ty pieprzysz, przecież ty chcesz być wieczny, chcesz przetrwać. Pamięć to życie. To nasza wieczność – jedynie w takiej formie możliwa. Non omnis moriar!! To twoje ciągłe gadanie, opowiadanie, zadręczanie ludzi swoimi historiami. Przecież tego właśnie chcesz – żeby ktoś to zapamiętał. Mówisz, że chcesz napisać Wielką Opowieść, jak myślisz, po co? Po co komu twoja pamięć? Ale ty potrzebujesz cudzej pamięci, żeby wbić się w nią jak kleszcz. Poza tym, nigdy się przed wspomnieniami nie uchronisz, one zapisane są w twoim ciele, w zmysłach. Kiedy wchodzisz gdzieś i czujesz zapach wypastowanej podłogi, co widzisz? Kiedy jesz pierogi na słodko ze śmietaną, co czujesz wtedy? Tak naprawdę tylko tym żyjemy. Odtwarzamy stare obrazy, dodajemy tylko do nich jakieś szczegóły, zmieniamy kolory, ale to wciąż ten sam widok. Prywatny krajobraz. Nie uciekniesz od niego, bo bez niego cię nie ma.
Mężczyźni zamilkli i tylko co raz dolewali sobie wino z karafki. Siedzieli tak długo i patrzyli przed siebie.
- A ja pamiętam – nagle wymamrotał już niewyraźnie jeden – jak w czsskim hotelu glądałem Semana Santę ss Hiszpanii..
- Aha…
Po czym wstali niepewnie, podtrzymując się nawzajem i tak złączeni tym winem jak krwią ruszyli do wyjścia. Jeszcze z ulicy dobiegł mnie ich śpiew:
Więc jestem wolny i samotny!
Upiję się do zatracenia!
Obce wyrzuty sumienia!
Na ziemię rzucę się wilgotną
I będę spał jak pies bezdomny!
Być może wóz naładowany
Śmieciami albo kamieniami
Lub wagon wściekły i ogromny
Rozwali grzeszne moje czoło
I moje ciało przepołowi,
Ale ja na to gwiżdżę sobie,
Kpię z Diabła i Pańskiego Stołu!
- Hmm – pomyślałam i zgasiłam za nimi światło.
Piosenka jest fragmentem wiersza Ch. Baudelaire „Wino mordercy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz