„Ulica Gołębia” Kornela Filipowicza
Jakże inny Kraków, rozpolitykowany, studencki, obskurny i biedny. Ale taki zarazem swojski. Mały. „Jakoś” się żyło tym studentom. Na moim osiedlu nie ma już nic z Krakowa. Równie dobrze mogłoby być we Wrocławiu, w Toronto, w Pradze. Samochody i matki spacerujące z wózkami. Mieszkańcy obładowani siatami z Tesco lub Almy szybko wnoszą swój dobytek do takich samych mieszkań z balkonami. Na podwórku tylko trawa i gdzieniegdzie drzewka, czuć nowiznę i tymczasowość. Ci mieszkańcy mogliby równie dobrze mieszkać tu, jak w Toronto czy we Wrocławiu. Jednakowy krajobraz przedmieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz