piątek, lutego 15, 2008

Wspomnienie

Podwórko. Lato w małym miasteczku. Szary, zakurzony plac między dwoma blokami. Żadnych drzew, udeptany skrawek trawy, brudne wyleniałe koty w piwnicznych okienkach. Na placu połamana karuzela, dwie piaskownice pełne śmieci. Na środku stoi konstrukcja zardzewiałych drabinek. Popołudnie. Cicho, jakby umarł cały dzień, nie słychać niczego, mimo otwartych okien w blokach. Dziecko. Mała dziewczynka siedzi sama na środku podwórka, na najwyższej drabince. Myśl. Ktoś przed chwilą z nią rozmawiał, pozostawił jej myśl, dziwną, nie potrafi tego zrozumieć. Czy pojęłaś już wieczność, brak początku, brak końca? Czy pojmujesz wieczność czekania - na nadchodzący wieczór, na przyjazd dzieci, na kolejny dzień? Czy zrozumiesz nieskończoną przestrzeń nieba? Taka mała jesteś, takie duże podwórko, a przecież to nie wszystko, bo to wszystko jest nie do ogarnięcia.

Brak komentarzy: