poniedziałek, marca 17, 2008

Echej, echej...

Echej, jak gwałtem obrotne obłoki
I Tytan prętki lotne czasy pędzą,
A chciwa może odciąć rozkosz nędzą
Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki.

A ja, co dalej, lepiej cień głęboki
Błędów mych widzę, które gęsto jedzą
Strwożone serce ustawiczną żędzą,
I z płaczem ganię młodości mej skoki.

O moc, o rozkosz, o skarby pilności,
Choćby nie darmo były, przedsię szkodzą,
Bo naszę chciwość od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy), odwodzą

Niestałe dobra. O, stokroć szczęśliwy
Który tych cieniów w czas zna kształt prawdziwy!


Mikołaj Sęp Szarzyński

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

zimno
wieje wiatr za oknem


brzmi to wszystko banalnie,ale
przecież to jest banalne: chcę żebyś tu była, ze mną, pod kołdrą.
żebyś nigdy nie szła do innych łóżek, tak jak poszłaś. żebyś tu była. teraz.

gdy razem
wiatr za oknem deszcz o parapet to muzyka czułości

jankiel333 pisze...

Typowy facet, ech....

Anonimowy pisze...

hehe,dobra odpowiedz Jankiel,swoja droga,ciekawe co to za anonim Cie meczy.Pozdrawiam - A

Anonimowy pisze...

typowe kobiety,ech,typowe komentarze

Anonimowy pisze...

może raczej: schematyczne.trzymaj się anonimowy!