Prawdę powiedziawszy czuję komletne zmęczenie tym życiem. Totalnie. I cały czas się zastanawiam, po co ja w tym wszystkim. Jakby wszyscy mówili w jakimś całkowicie nieznanym języku. Albo jakbym ja była z innej planety. Biorę oczywiście jeszcze jedną opcję pod uwagę - że po prostu zwariowałam i jak o tym myślę, to wydaje mi się, że coś takiego zdarzało się w mojej rodzinie.
W każdym bądź razie - tak co najmniej 2 razy dziennie zdarza mi się myśl, że może rzucić to wszystko. I koniec i kropka.
5 komentarzy:
a może na początek byle do wiosny Moja Droga?
Kiedy śnieg sypie za oknem...
Do jakiej wiosny, co to jest wiosna???
Wiem jest masakra...ratuję się żółtymi narcyzami i dużą ilością niezdrowych przyjemności zeby przetrwać, bo przecież ta zima kiedyś musi minąć, co?
rzuć to wszystko więc.proste?
I pewnie rzucę..
Prześlij komentarz