tak to widzę
fot. Leszek Bujnowski
środa, grudnia 30, 2015
poniedziałek, grudnia 28, 2015
wtorek, listopada 10, 2015
kto jeszcze kocha muzykę
inna samotność
alkohol i Rachmaninow
Vocalise' Op. 34 No.14
widzę tylko pustą drogę
niebo o wschodzie słońca
zostawiam za sobą
liście, wiatr i prędkość
a ona śpiewa
alkohol i Rachmaninow
Vocalise' Op. 34 No.14
widzę tylko pustą drogę
niebo o wschodzie słońca
zostawiam za sobą
liście, wiatr i prędkość
a ona śpiewa
środa, września 23, 2015
środa, września 16, 2015
sobota, września 05, 2015
Radio Magic
w lokalnym radiu nadają audycję-show pt. 50 sposobów jak wykończyć mamuśkę
co tydzień syn poddaje mamuśkę ekstremalnym próbom - skok ze spadochronem itp.
co tydzień syn poddaje mamuśkę ekstremalnym próbom - skok ze spadochronem itp.
środa, sierpnia 05, 2015
poniedziałek, sierpnia 03, 2015
środa, lipca 29, 2015
wtorek, lipca 21, 2015
dużo
się dzieje
jeżdżenie nocą po angielskich drogach przyprawia mój mózg o drżenia
krążę po rondach
wjeżdżam w nie te drogi
gubię miasta za sobą
zamykam oczy
i widzę domy pełne gazet, starych szmat, porcelanowych figurek
na łóżku leży człowiek
przykuty do niego
czeka wśród rzeczy, które gromadził przez całe życie
wpatrzony w telewizor
jestem jedyną osobą, która go dzisiaj odwiedzi...
od umierającej kobiety dostałam na pożegnanie herbatę z mlekiem i ciastko
długo patrzyłyśmy sobie w oczy
jeżdżenie nocą po angielskich drogach przyprawia mój mózg o drżenia
krążę po rondach
wjeżdżam w nie te drogi
gubię miasta za sobą
zamykam oczy
i widzę domy pełne gazet, starych szmat, porcelanowych figurek
na łóżku leży człowiek
przykuty do niego
czeka wśród rzeczy, które gromadził przez całe życie
wpatrzony w telewizor
jestem jedyną osobą, która go dzisiaj odwiedzi...
od umierającej kobiety dostałam na pożegnanie herbatę z mlekiem i ciastko
długo patrzyłyśmy sobie w oczy
środa, lipca 15, 2015
Nów
a więc
nakładam bluzę brata
nalewam wina czerwonego do szklanki
włączam muzykę
otwieram okno
czas zanurzania się w czas
nakładam bluzę brata
nalewam wina czerwonego do szklanki
włączam muzykę
otwieram okno
czas zanurzania się w czas
wtorek, lipca 14, 2015
wtorek, lipca 07, 2015
ciekawość emigranta
kiedy zacznę myśleć po angielsku?
po 8 godzinach wykładów miałam ochotę wyjść na ulice i krzyczeć polskie słowa
tak, jakby mój mózg się buntował, odpychał tutejszy język, jak nieprzyjemne wspomnienia..
trudne to przeobrażanie,
ale już niedługo znowu zacznę śnić w obcym języku
to takie kolejne etapy rozpuszczania się
bez domu, bez języka
dobrze
po 8 godzinach wykładów miałam ochotę wyjść na ulice i krzyczeć polskie słowa
tak, jakby mój mózg się buntował, odpychał tutejszy język, jak nieprzyjemne wspomnienia..
trudne to przeobrażanie,
ale już niedługo znowu zacznę śnić w obcym języku
to takie kolejne etapy rozpuszczania się
bez domu, bez języka
dobrze
piątek, lipca 03, 2015
Emigracja, część druga
Pękam,
znowu trzeba wszystko zostawić i zamknąć się w jednym plecaku
po raz kolejny zostawić kwiatki, książki, ludzi
wyjechać w inny język, inne życie
patrzeć na starość i umieranie
tym razem wyjeżdżać bez najważniejszego
bez punktu odniesienia
bez domu
w pokoju ciągle jeszcze zdjęcia na ścianach, książki na półkach, w szafie ubrania
ale już czarne worki przygotowane - jak na wywóz zwłok
za oknem upał i słychać dzwonki ze świątyni
za oknem spokój
Kocham Cię, Mamo
Kocham Cię, Tato
Kocham Cię, Arni
znowu trzeba wszystko zostawić i zamknąć się w jednym plecaku
po raz kolejny zostawić kwiatki, książki, ludzi
wyjechać w inny język, inne życie
patrzeć na starość i umieranie
tym razem wyjeżdżać bez najważniejszego
bez punktu odniesienia
bez domu
w pokoju ciągle jeszcze zdjęcia na ścianach, książki na półkach, w szafie ubrania
ale już czarne worki przygotowane - jak na wywóz zwłok
za oknem upał i słychać dzwonki ze świątyni
za oknem spokój
Kocham Cię, Mamo
Kocham Cię, Tato
Kocham Cię, Arni
środa, lipca 01, 2015
pogłębianie
trudno wstać, kiedy wszystko wokół opiera się na cierpieniu, lęku i smutku
a na koniec dostajesz wiadomość
"Po prostu masz banię, dziewczyno.."
i trudno uwierzyć, że to jest wiadomość od kogoś, kto sam dostał tyle złych słów od innych, że wie, jak długo trawi się takie słowa
a na koniec dostajesz wiadomość
"Po prostu masz banię, dziewczyno.."
i trudno uwierzyć, że to jest wiadomość od kogoś, kto sam dostał tyle złych słów od innych, że wie, jak długo trawi się takie słowa
wtorek, czerwca 23, 2015
niedziela, czerwca 21, 2015
Na niedzielę Szymborska
Niebo
Od tego trzeba było zacząć: niebo.
Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb.
Otwór i nic poza nim,
ale otwarty szeroko.
Nie muszę czekać na pogodną noc,
ani zadzierać głowy,
żeby przyjrzeć się niebu.
Niebo mam za plecami, pod ręką i na powiekach.
Niebo owija mnie szczelnie
i unosi od spodu.
Nawet najwyższe góry
nie są bliżej nieba
niż najgłębsze doliny.
Na żadnym miejscu nie ma go więcej
niż w innym.
Obłok równie bezwzględnie
przywalony jest niebem co grób.
Kret równie wniebowzięty
jak sowa chwiejąca skrzydłami.
Rzecz, która spada w przepaść,
spada z niebo w niebo.
Sypkie, płynne, skaliste,
rozpłomienione i lotne
połacie nieba, okruszyny nieba,
podmuchy nieba i sterty.
Niebo jest wszechobecne
nawet w ciemnościach pod skórą.
Zjadam niebo, wydalam niebo.
Jestem pułapką w pułapce,
zamieszkiwanym mieszkańcem,
obejmowanym objęciem,
pytaniem w odpowiedzi na pytanie.
Podział na ziemię i niebo
to nie jest właściwy sposób
myślenia o tej całości.
Pozwala tylko przeżyć
pod dokładniejszym adresem,
szybszym do znalezienia,
jeślibym była szukana.
Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz.
Wisława Szymborska, z tomu "Koniec i początek"
Od tego trzeba było zacząć: niebo.
Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb.
Otwór i nic poza nim,
ale otwarty szeroko.
Nie muszę czekać na pogodną noc,
ani zadzierać głowy,
żeby przyjrzeć się niebu.
Niebo mam za plecami, pod ręką i na powiekach.
Niebo owija mnie szczelnie
i unosi od spodu.
Nawet najwyższe góry
nie są bliżej nieba
niż najgłębsze doliny.
Na żadnym miejscu nie ma go więcej
niż w innym.
Obłok równie bezwzględnie
przywalony jest niebem co grób.
Kret równie wniebowzięty
jak sowa chwiejąca skrzydłami.
Rzecz, która spada w przepaść,
spada z niebo w niebo.
Sypkie, płynne, skaliste,
rozpłomienione i lotne
połacie nieba, okruszyny nieba,
podmuchy nieba i sterty.
Niebo jest wszechobecne
nawet w ciemnościach pod skórą.
Zjadam niebo, wydalam niebo.
Jestem pułapką w pułapce,
zamieszkiwanym mieszkańcem,
obejmowanym objęciem,
pytaniem w odpowiedzi na pytanie.
Podział na ziemię i niebo
to nie jest właściwy sposób
myślenia o tej całości.
Pozwala tylko przeżyć
pod dokładniejszym adresem,
szybszym do znalezienia,
jeślibym była szukana.
Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz.
Wisława Szymborska, z tomu "Koniec i początek"
sobota, czerwca 20, 2015
znikanie
kiedy robię zdjęcie wiem, że już tkwi ono w starym albumie z ludźmi, których nikt nie pamięta
jeszcze do wczoraj
wydawało mi się, że mogę się przy tobie rozpłakać...
płacz to jest to coś, co najbardziej ukrywamy
płacz to jest to coś, co najbardziej ukrywamy
Choroba
KURWA MAĆ
za głupia jestem na te wszystkie procedury medyczne
i przez to nie wiem, jak pomóc
w słuchawce dźwięk telewizora z mieszkania babci,
która źle wyłączyła telefon
kolejna minuta
i nic
za głupia jestem na te wszystkie procedury medyczne
i przez to nie wiem, jak pomóc
w słuchawce dźwięk telewizora z mieszkania babci,
która źle wyłączyła telefon
kolejna minuta
i nic
piątek, czerwca 19, 2015
kolejny powrót
w przedmomencie jestem
czuję jak kruszeją mi zęby
najgorsze jest nie móc pomóc....
"Siddhartha stał bez ruchu i przez mgnienie oka, przez chwilę potrzebną dla nabrania tchu uczuł mróz w sercu, poczuł, że serce drży mu w piersi i kurczy się od wewnętrznego chłodu, jak małe zwierzątko, ptak albo trwożliwy zając, zrozumiał bowiem, jaki jest samotny. Całymi latami żył bez ojczyzny i nie czuł tego. A teraz poczuł.
W tej chwili, kiedy świat oddalił się od niego, odpłynął gdzieś, on zaś stał samotny jak gwiazda na niebie, w tej chwili chłodu i zwątpienia narodził się Siddhartha bardziej zwarty, skupiony w sobie, bardziej jeszcze będący sobą niż przedtem."
Hermann Hesse "Siddhartha"
czuję jak kruszeją mi zęby
najgorsze jest nie móc pomóc....
"Siddhartha stał bez ruchu i przez mgnienie oka, przez chwilę potrzebną dla nabrania tchu uczuł mróz w sercu, poczuł, że serce drży mu w piersi i kurczy się od wewnętrznego chłodu, jak małe zwierzątko, ptak albo trwożliwy zając, zrozumiał bowiem, jaki jest samotny. Całymi latami żył bez ojczyzny i nie czuł tego. A teraz poczuł.
W tej chwili, kiedy świat oddalił się od niego, odpłynął gdzieś, on zaś stał samotny jak gwiazda na niebie, w tej chwili chłodu i zwątpienia narodził się Siddhartha bardziej zwarty, skupiony w sobie, bardziej jeszcze będący sobą niż przedtem."
Hermann Hesse "Siddhartha"
niedziela, czerwca 07, 2015
poniedziałek, czerwca 01, 2015
Dzień dziecka
Dzień jedzenia truskawek, dzień żartów przy słonecznym stole, dzień przejażdżki rowerowej zupełnie nowymi drogami, dzień zapachu akacji...
Dzień odnajdywania miłości...
Dobry dzień.
Dzień odnajdywania miłości...
Dobry dzień.
czwartek, maja 28, 2015
Koło
Wczoraj zdałam sobie sprawę, że zaczęłam tego "bloga" w momencie, kiedy rozstawałam się ze swoim mężem w imię wolności pisania.
Pamiętam, Londyn, pusty pokoik z umywalką w środku. Mały stolik, stary laptop i paczka papierosów. Siedziałam w ciemności tylko przy jakiejś świeczce, jasny ekran monitora, papieros i kilka zdań, papieros i kilka zdań. Ale to nie męczyło, wprost przeciwnie, byłam tam, w tych krótkich historyjkach, które chciałam wtedy spisać. Historyjkach mojego życia z czasów, kiedy eksperymentowałam ze wszystkim, ze swoimi lękami, ze skokami w przepaść, z zakochiwaniem się na zabój... Poznałam wtedy jakieś nieskończone ilości ludzi, oni pojawiali się codziennie, coraz to nowi, ze swoimi dziwnymi historiami, których słuchałam przy kolejnym mocnym piwie (bo z alkoholem też eksperymentowałam) w jakiejś obskurnej lecz popularnej wtedy knajpie w piwnicy - i to było piękne... To było dla mnie wtedy magiczne. To były czasy, kiedy nawet w obrazkach na ścianie widziałam piękne historie..
Wtedy, w Londynie chciałam do tego wrócić, właściwie wracałam, nic mi więcej nie było potrzeba oprócz świeczki, papierosów, muzyki i starego laptopa.. A przy okazji znowu postanowiłam zakochać się na zabój. I cóż, rozstałam się z mężem i pozostałam w tym stanie do teraz - w stanie eksperymentowania ze sobą.. W kole tworzenia i niszczenia. Jestem teraz gdzieś po środku. Tylko tyle, że przestałam się łudzić, że coś napiszę. Może to jest takie życiopisanie... Żyję.
Pamiętam, Londyn, pusty pokoik z umywalką w środku. Mały stolik, stary laptop i paczka papierosów. Siedziałam w ciemności tylko przy jakiejś świeczce, jasny ekran monitora, papieros i kilka zdań, papieros i kilka zdań. Ale to nie męczyło, wprost przeciwnie, byłam tam, w tych krótkich historyjkach, które chciałam wtedy spisać. Historyjkach mojego życia z czasów, kiedy eksperymentowałam ze wszystkim, ze swoimi lękami, ze skokami w przepaść, z zakochiwaniem się na zabój... Poznałam wtedy jakieś nieskończone ilości ludzi, oni pojawiali się codziennie, coraz to nowi, ze swoimi dziwnymi historiami, których słuchałam przy kolejnym mocnym piwie (bo z alkoholem też eksperymentowałam) w jakiejś obskurnej lecz popularnej wtedy knajpie w piwnicy - i to było piękne... To było dla mnie wtedy magiczne. To były czasy, kiedy nawet w obrazkach na ścianie widziałam piękne historie..
Wtedy, w Londynie chciałam do tego wrócić, właściwie wracałam, nic mi więcej nie było potrzeba oprócz świeczki, papierosów, muzyki i starego laptopa.. A przy okazji znowu postanowiłam zakochać się na zabój. I cóż, rozstałam się z mężem i pozostałam w tym stanie do teraz - w stanie eksperymentowania ze sobą.. W kole tworzenia i niszczenia. Jestem teraz gdzieś po środku. Tylko tyle, że przestałam się łudzić, że coś napiszę. Może to jest takie życiopisanie... Żyję.
środa, maja 27, 2015
Ostatnio
leżę ciągle na podłodze
właściwie to jedyna pozycja, w której czuję się dobrze
właściwie to jedyna pozycja, której poziomu powinnam się trzymać
podłoga jest fajna, twarda, w końcu czuję swoje ciało
właściwie to jedyna pozycja, w której czuję się dobrze
właściwie to jedyna pozycja, której poziomu powinnam się trzymać
podłoga jest fajna, twarda, w końcu czuję swoje ciało
poniedziałek, kwietnia 06, 2015
Kocham kino
Kiedyś urządzę kino w domu i będę co tydzień zapraszać swoich wiejskich sąsiadów na te piękne,mądre filmy nieakcji.
Dobry film ratuje duszę. To będzie mój sposób wyzwalania świata od cierpienia..
Dobry film ratuje duszę. To będzie mój sposób wyzwalania świata od cierpienia..
niedziela, kwietnia 05, 2015
Post z ciemności
Niedobry czas, ciemny czas. Bez możliwości wołania do kogokolwiek. Uwięzienie w myślach. Czas mrocznego szaleństwa. Nieufania sobie. Czas smutku, czas choroby duszy. Gdyby jeszcze mogło coś dobrego z tego powstać. Ale duszę się tylko w rosnącej złości i dlatego nic dobrego nie wydarzy się.
Zniszczyłam pióro. Prezent. Zawsze mi drogi. Zniszczyłam.
Nie potrafię jednak tego opisać, nie potrafię niczego nazwać, każde określenie tej sytuacji jest niewłaściwe. Ale nie nazywając tego, nie wiem, jak sobie pomóc.
Zniszczyłam pióro. Prezent. Zawsze mi drogi. Zniszczyłam.
Nie potrafię jednak tego opisać, nie potrafię niczego nazwać, każde określenie tej sytuacji jest niewłaściwe. Ale nie nazywając tego, nie wiem, jak sobie pomóc.
poniedziałek, marca 09, 2015
Mój brat szaman nie żyje.
"Księga powiada, że powinieneś przywołać ducha zmarłego i opisywać mu obrazy; jest to możliwe wtedy, jeśli istnieje jeszcze pewna ciągłość. W przypadku zwykłych ludzi jest to sprawa niezwykle niepewna; nie istnieje bowiem żaden realny dowód na to, że nie straciłeś kontaktu ze zmarłym. Rozstrzygające jest to, że w istocie mówisz do siebie samego w czasie, gdy pouczasz umierającego. Umierający ma udział w twej własnej stałości; jeśli więc jesteś opanowany, to przyciągnie to osobę znajdującą się w bardo. Innymi słowy, przedstaw umierającemu bardzo pozytywną i spokojną sytuację. Zaakceptuj go, otwórzcie się obaj na siebie i stwórzcie spotkanie dwóch umysłów."
Chogyam Trungpa Rinpoche
"Księga powiada, że powinieneś przywołać ducha zmarłego i opisywać mu obrazy; jest to możliwe wtedy, jeśli istnieje jeszcze pewna ciągłość. W przypadku zwykłych ludzi jest to sprawa niezwykle niepewna; nie istnieje bowiem żaden realny dowód na to, że nie straciłeś kontaktu ze zmarłym. Rozstrzygające jest to, że w istocie mówisz do siebie samego w czasie, gdy pouczasz umierającego. Umierający ma udział w twej własnej stałości; jeśli więc jesteś opanowany, to przyciągnie to osobę znajdującą się w bardo. Innymi słowy, przedstaw umierającemu bardzo pozytywną i spokojną sytuację. Zaakceptuj go, otwórzcie się obaj na siebie i stwórzcie spotkanie dwóch umysłów."
Chogyam Trungpa Rinpoche
piątek, stycznia 30, 2015
piątek, stycznia 23, 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)