piątek, lutego 18, 2011

Tajemnica fiolki – historia prawie kryminalna

Tego wieczora jadłem kolacje sam. Kardynał Mirum postanowił odwiedzić biskupa K-skiego, zalecając kucharce, żeby przygotowała tylko jedno nakrycie – dla mnie. Kolacja była bardzo obfita, na koniec kucharka przyniosła jakieś ziółka, mówiąc, ze dobrze działają na jelita. Po kolacji poczułem się bardzo senny i zmęczony. Wiek i choroba coraz częściej przypominają mi o wątłości mego ciała i samopoczucia. W środku nocy obudził mnie cichy szmer. Miałem problem z rozbudzeniem się. Jakby rzeczywistość przychodziła gdzieś z dala i na palcach. Jednak hałas zdawał się być coraz bardziej natarczywy, wiec w końcu z trudem udało mi się otworzyć powieki. Czułem, ze jestem nienaturalnie senny.
Nad sobą zobaczyłem kardynała Miruma, a w jego reku strzykawkę.
- Co robisz, mój przyjacielu – zapytałem trochę przestraszony, bardziej jednak zdumiony.
- To nic, ojcze, to sen – odparł cicho kardynał, po czym zaczął gładzic mnie delikatnie po głowie i szeptać cos, czego już nie byłem zdolny zrozumieć. Zapadałem znowu w sen. Nagle – przeszywający ból w palcu rozbudził mnie całkowicie. Kiedy zacząłem pojmować, co się dzieje, kardynał znikał już w drzwiach, chowając cos pod sutanną. Długo nie mogłem zasnąć, zastanawiając się nad zaszłą sytuacja. Postanowiłem jednak odczekać do rana, tym bardziej, że bardzo ciężko było mi się podnieść z łóżka.
Następnego dnia przy śniadaniu ostro zapytałem kardynała, dlaczego był u mnie w nocy w pokoju.
- Ja? – odrzekł zdziwiony. - Ojcze, coś musiało ci się przyśnić. Przecież wiesz, że byłem wczoraj u biskupa K-skiego. Trochę się zagadaliśmy przy kolacji, snuliśmy plany dla naszej diecezji. Nie było sensu wracać, wiec zostałem u niego na noc.
- A to! – podniosłem głos, bo czułem już duże rozdrażnienie, domyślając się, że kardynał coś przede mną ukrywa. Pokazałem mu swój napuchły palec.
- Pewnie ojca coś ugryzło. Teraz lato, dużo insektów, okno otwarte. A sen dorobił swoje – odpowiedział kardynał i spokojnie włożył do ust wielki kawal krwistej szynki. – Naprawdę nie rozumiem, czemu ojciec się tak denerwuje. To był tylko dziwny sen.
Tego dnia, stojąc w oknie, zobaczyłem, jak do biskupa K-skiego wychodzi kardynał i szepcząc mu coś do ucha, przekazuje małą fiolkę. Biskup ostrożnie włożył ja do niewielkiej kasetki i szybko wrócił do swego samochodu, po czym natychmiast wyjechał z dziedzińca. Zaniepokoiłem się na dobre. – Co tu się święci – zamruczałem pod nosem. - Kardynał mnie okłamuje, biskup coś ukrywa, chyba pora wracać do Watykanu. Tutaj nie jest bezpiecznie.
Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Do wyjazdu udawałem, że niczego nie zauważyłem. Nie chciałem, aby kardynał Mirum czegoś się domyślał. Uważałem, ze dla mego bezpieczeństwa dopiero po powrocie napiszę list z prośbą o wyjaśnienie całej tej przedziwnej sytuacji. Kto wie, co jeszcze kardynał mógłby mi zrobić, może na przykład odciąć kawałek palca?
c.d.n.

Agnieszka Wolska

Brak komentarzy: