Minelo kilka dni. Od kilku dni jezdze
na drugi koniec miasta - pamietalem po co
jeszcze przedwczoraj - dzisiaj nie pamietam.
Przez park - po wielkich, wyswiechtanych lisciach
zimowych - pod drzwi: zadzwonic, zapukac,
postac, pomedytowac, odwrocic sie, odejsc.
To juz nie jest cierpliwosc - to juz jest religia.
To juz nie jest religia - dzisiaj ktos poruszyl
sie wewnatrz. Jutro bedzie wiosna
i bede dluzej pukac.