sobota, listopada 05, 2005
Olimpia
Miasto powoli zasypia. Zasnieza sie zupelnie. Olimpia idzie waska uliczka do domu, przechodzi kolo jego domu, patrzy w okna. Przytlumiony odblask swieczek. A wiec tamta jest u niego, a wiec teraz sie kochaja. Olimpia stoi pod ich oknem i chce sobie to wyobrazic, ale ktos staje za jej plecami. Odwraca sie i widzi mloda dziewczyne, zna ja, ona tez tu czesto przychodzi popatrzec w jego okna. Usmiechaja sie gorzko do siebie, zdaja sobie sprawe, jak sa smieszne i naiwne. Jego cienie. I powoli odchodza w swoje strony.