Jeszcze zostalo pare rzeczy do kupienia, pare win do wypicia, kilka papierosow i wystawa Degasa,
i mozna juz spokojnie umierac.
I tak nikt nie zrozumie, w jakim jezyku powiedziales swoje ostatnie slowo.
zostalo 9 minut
niedziela, listopada 13, 2005
sobota, listopada 12, 2005
Krakow
Krakowskie opowiesci w drugiej strefie Londynu,
nagle poczulam smrod Klubu Kulturalnego,
oszczane Planty i wyziew Rentgena
i ten obraz, ktory zobaczylam wyobrazajac to sobie
byl przepiekny.
Czy spadl juz snieg w Krakowie?
nagle poczulam smrod Klubu Kulturalnego,
oszczane Planty i wyziew Rentgena
i ten obraz, ktory zobaczylam wyobrazajac to sobie
byl przepiekny.
Czy spadl juz snieg w Krakowie?
piątek, listopada 11, 2005
z cyklu inny wieszcz: Mickiewicz - parafraza
W tej ciszy tak ucho natezam ciekawie,
ze slyszalbym glos z Polski.
- Jedzmy, nikt nie wola.
ze slyszalbym glos z Polski.
- Jedzmy, nikt nie wola.
poniedziałek, listopada 07, 2005
c.d. Swietlicki
Powiedzialem: jest pierwsze i jasne,
powiedzialem: jest dobre i czyste.
Zapytalem: czy chcesz to zobaczyc.
Odpowiedziala: nie chce, nie chce
Powiedziala to w taki sposob,
ze musialem odwrocic sie od niej
a teraz bardzo powoli,
zwracam sie ku wyjsciu.
powiedzialem: jest dobre i czyste.
Zapytalem: czy chcesz to zobaczyc.
Odpowiedziala: nie chce, nie chce
Powiedziala to w taki sposob,
ze musialem odwrocic sie od niej
a teraz bardzo powoli,
zwracam sie ku wyjsciu.
Melancholia
Ugrzezla w niej, zawiesila sie u szyi, ciagnie do barow i nad rzeke. Zagniezdza sie w niej na dobre, przychodzi razem z wieczorem, ktory rozciaga sie i oplata jej lozko, zbyt ciasno, by chciec z niego wyjsc. I ona powoli umiera z ta melancholia u gardla.
z cyklu: wieszcz Swietlicki
Powiedzialem: znam takie miejsce,
gdzie przychodza umierac koty.
Zapytalem: chcesz je zobaczyc?
Odpowiedziala: Nie chce.
Nie chce
gdzie przychodza umierac koty.
Zapytalem: chcesz je zobaczyc?
Odpowiedziala: Nie chce.
Nie chce
niedziela, listopada 06, 2005
Vilhelm Hammershoi - Interior
Wspanialy obraz. Pusty pokoj, bardzo ascetyczny, wielki stól po srodku, w tle ogromne drzwi, zamkniete, a w samym srodku tego pokoju stoi kobieta, odwrocona do mnie plecami. Nie widac jej twarzy, nie wiadomo, czy jest mloda, czy stara, stoi znieruchomiala w ogromnym, pustym pokoju, nawet na stole niczego nie ma, nie stoi zaden wazon, zadna szklanka, brak serwety, zwykly drewniany, okragly stol, a w tle zamkniete biale drzwi.
porazajace doswiadczenie
mozna zobaczyc w National Gallery
porazajace doswiadczenie
mozna zobaczyc w National Gallery
sobota, listopada 05, 2005
Olimpia
Miasto powoli zasypia. Zasnieza sie zupelnie. Olimpia idzie waska uliczka do domu, przechodzi kolo jego domu, patrzy w okna. Przytlumiony odblask swieczek. A wiec tamta jest u niego, a wiec teraz sie kochaja. Olimpia stoi pod ich oknem i chce sobie to wyobrazic, ale ktos staje za jej plecami. Odwraca sie i widzi mloda dziewczyne, zna ja, ona tez tu czesto przychodzi popatrzec w jego okna. Usmiechaja sie gorzko do siebie, zdaja sobie sprawe, jak sa smieszne i naiwne. Jego cienie. I powoli odchodza w swoje strony.
piątek, listopada 04, 2005
z cyklu: wieszcz Swietlicki
Minelo kilka dni. Od kilku dni jezdze
na drugi koniec miasta - pamietalem po co
jeszcze przedwczoraj - dzisiaj nie pamietam.
Przez park - po wielkich, wyswiechtanych lisciach
zimowych - pod drzwi: zadzwonic, zapukac,
postac, pomedytowac, odwrocic sie, odejsc.
To juz nie jest cierpliwosc - to juz jest religia.
To juz nie jest religia - dzisiaj ktos poruszyl
sie wewnatrz. Jutro bedzie wiosna
i bede dluzej pukac.
na drugi koniec miasta - pamietalem po co
jeszcze przedwczoraj - dzisiaj nie pamietam.
Przez park - po wielkich, wyswiechtanych lisciach
zimowych - pod drzwi: zadzwonic, zapukac,
postac, pomedytowac, odwrocic sie, odejsc.
To juz nie jest cierpliwosc - to juz jest religia.
To juz nie jest religia - dzisiaj ktos poruszyl
sie wewnatrz. Jutro bedzie wiosna
i bede dluzej pukac.
wtorek, listopada 01, 2005
Subskrybuj:
Posty (Atom)