środa, listopada 12, 2014
przeszłe marzenia
Marzy mi się, marzenia mi się pojawiają, marzy mi się, że przyjdzie taki czas, kiedy usiądę w jasnym pokoju i z pełnym skupieniem przeczytam książkę, która będzie poważną książką, mądrą książką, inspirującą na tyle, że wciąż w tym jasnym, cichym i ciepłym od letniego słońca pokoju nadal w pełnym skupienie usiądę przy biurku - i zacznę pisać. A w środku będę czuć coraz większy spokój, spokój, że w końcu robię to, co do mnie należy. I przynajmniej przez parę godzin nie pojawi się myśl zniecierpliwienia, że może powinnam już kończyć, że może powinnam gdzieś pójść, coś zrobić. Nie pojawi się taka myśl. Bo miejsce, w którym będę pisać, będzie przenikał spokój. Nie będę chciała włączyć internetu, ani radia, ani telewizji. Będę chciała być tylko w tym pokoju, ze sobą i z tym przenikającym jak światło słoneczne spokojem. A słowa będą pojawiać się minuta za minutą.
wtorek, listopada 11, 2014
niedziela, listopada 09, 2014
kiedyś zimą w Krakowie
kiedyś zimą w Singerze
kiedyś zimą przy chwiejnym stoliku
kiedyś zimą we mgle dymu
skrzypiącą nocą wracałam
z marzeń w sen
There'll come a time, don't you forget it,
There'll come a time when you'll regret it.
wtorek, listopada 04, 2014
Mazowieckie duchy
Przydałby się pewnie jakiś cytat o Polsce lub Powstaniu Styczniowym, ale nic nie przychodzi mi do głowy.
I dobrze.
Zatrzymując rower przy tej kapliczce myślałam o duchach, które wypędziło chrześcijaństwo.
I myślałam o kolorach.
poniedziałek, listopada 03, 2014
Poniedziałek w listopadzie
Miasto, miasteczko, wieś
brudnym pociągiem, pełnym ludzi,
w tle "Una Mattina"
przez ciemne szyby dostrzegam tylko uliczne kapliczki
przesuwające się tło uspokaja mnie
nie śpieszy mi się do powrotu, nie śpieszy mi się nigdzie
przechylone drzewa i pasażerowie podmiejskiego pociągu
wywołują we mnie smutek
przede mną znowu zachód słońca
ostatni składnik melancholii
brudnym pociągiem, pełnym ludzi,
w tle "Una Mattina"
przez ciemne szyby dostrzegam tylko uliczne kapliczki
przesuwające się tło uspokaja mnie
nie śpieszy mi się do powrotu, nie śpieszy mi się nigdzie
przechylone drzewa i pasażerowie podmiejskiego pociągu
wywołują we mnie smutek
przede mną znowu zachód słońca
ostatni składnik melancholii
Subskrybuj:
Posty (Atom)