W końcu jest lato, czekałam na słońce cały rok. Czekałam na to, by móc sobie usiąść przy otwartym oknie, zapalić jointa i patrzeć w niebo. I słuchać muzyki, i odciąć się od miasta, ludzi, zdarzeń.
W tym roku nie czuję tego, może teraz w tym momencie odczuwam jakiś luz. Czuję to jak lekkie dotknięcie – posmak takiego lata.
Ale w rzeczywistości, zwykle wakacje były przerwą od czegoś, a tu nie ma w czym robić przerwy. Ona ciągle trwa.
Takie pisanie na fejsbuku – to jak ujadanie kundla. Wszyscy niby czymś oburzeni, o coś walczą, o czymś z pełnym przekonaniem dyskutują, a życie jakie było, takie jest. I ciągle brniemy w ten ślepy zaułek. Oślepieni pożądaniem, posiadaniem, władzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz