czwartek, sierpnia 22, 2013

Wakacje z ludźmi


Ludzie, ludzie – na początku wywołują we mnie ekstatyczną radość, skaczę i fruwam nad nimi, nie śpię, gadam, śmieję się w głos, tak że mnie wszystkie okoliczne zwierzęta słyszą.
Ale..
ale po tygodniu przebywania z nimi bez przerwy, zaczynam czuć coraz większy smutek, śnią mi się trudne sny, coraz częściej zawieszam wzrok na locie jaskółki.

fot. Agnieszka Wolska

niedziela, sierpnia 18, 2013

Zapiski Staromiłosne - trzeci


W końcu jest lato, czekałam na słońce cały rok. Czekałam na to, by móc sobie usiąść przy otwartym oknie, zapalić jointa i patrzeć w niebo. I słuchać muzyki, i odciąć się od miasta, ludzi, zdarzeń. W tym roku nie czuję tego, może teraz w tym momencie odczuwam jakiś luz. Czuję to jak lekkie dotknięcie – posmak takiego lata. Ale w rzeczywistości, zwykle wakacje były przerwą od czegoś, a tu nie ma w czym robić przerwy. Ona ciągle trwa.

Takie pisanie na fejsbuku – to jak ujadanie kundla. Wszyscy niby czymś oburzeni, o coś walczą, o czymś z pełnym przekonaniem dyskutują, a życie jakie było, takie jest. I ciągle brniemy w ten ślepy zaułek. Oślepieni pożądaniem, posiadaniem, władzą.

Zapiski Staromiłosne - drugi


Zaznaczyć się, tak bardzo mocno odczuwana chęć – zaznaczyć się. Machnąć ręką ponad powierzchnią oceanu. Tu jestem. Tylko do kogo, po co, skoro wszystko jest na dnie. Nasze kości i grzechy, które nigdy nimi nie były.
Grzech – takie patetyczne słowo. Wymyślone po to, aby w strachu trzymać ludzi, aby kontrolować, układać równo, warstwa po warstwie pod ziemią.


Wzięło mnie coś na to pisanie, bez dramatów, lęków i wysiłku, po prostu nagle usiadło mi się – włączyło pisadło – i zastanawiam się, czemu od jakiegoś czasu chodzę ze ściśniętym zębami. Z napiętą szczęką i wiecznie bolącym brzuchem z nerwowego przejedzenia. A tu po prostu okazało się, że nie jestem szczęśliwa. Ale właśnie nastał moment, że zaczyna do mnie docierać, że w sumie nieszczęśliwa też nie jestem. To jakby życie w dżungli, bez możliwości schowania się gdzieś, ukrycia. Bycia naprawdę.

Ale teraz jest próba zrozumienia tego stanu. Na spokojnie. Bez emocji. Taki stan jakby żegnania się z wszystkimi – przyjaciółmi – po kolei – rozumienie, że to wszystko miraże. Cudowne lata, które nigdy się nie zdarzyły, choć chcemy w to wierzyć i tak je celebrujemy.


Jakie to smutne, że za oknem mam okna ludzi, którzy żyją tak zwanym poważnym życiem. Dlatego przypomniało mi się mieszkanie na Miodowej. Za oknem miałam ludzi, którzy widzieli świat podobnie jak ja. Cyganeria. Prawdziwa miejska cyganeria. Ale taka przestrzeń rozleniwia, nie konfrontuje. Nie rozwija. A tu trzeba wciąż i wciąż na nowo stawać twarzą przed coraz to inną rzeczywistością. I przenieść wzrok z własnego podwórka na punkt na Drodze Mlecznej. Która również jest punktem.

Ta sfera, którą obejmuje w ludzkim myśleniu religia – ma ogromne znaczenie dla człowieka. Nadaje mu odpowiednią perspektywę, choć nie wiadomo, jaki użytek się z tego zrobi. Najczęściej w wielu systemach religijnych ludzie dążą albo do zniwelowania tej perspektywy, albo straszenia nią, pokazywania za zasłonką świętych przedmiotów – że coś jest od nas potężniejsze, należy się tego bać i GO słuchać. ON jest tam, za tym ołtarzem i lepiej tam nie zaglądać.
Czyli w sumie zamykanie ludziom oczu.

Ale ta prawdziwa duchowość jest jednak niezmiernie ważna. Ta perspektywa jest ważna. Inaczej zeżremy się jak psy w klatce.

Zrobiłam sobie dzisiaj chleb – z kaszy jaglanej. Z dobrych składników zbudowałam coś dobrego. Oczywiste to jest.

Zapiski Staromiłosne - pierwszy


A więc to jednak serce. W sercu rodzi się świadomość. Mózg tylko konceptualizuje ten prąd elektryczny.
Za oknem zamiast chmur przesuwają się świnki, pieski, i różne stwory.
Gorąca lipcowa noc, noc parowania się dla ludzi. Pełnia.
Z powodu kopulacji zostały zawiązane miasta i stworzone samochody

I ta cholerna przerwa w myśleniu – „a może bym coś zjadła?” ewentualnie – „poszłabym spać...”