środa, września 07, 2011

koło


Chodzenie po rodzinnym mieście, to jak chodzenie po strychu z zabawkami z dzieciństwa. Niby moje, a już nie moje, nie pamiętam, coś sobie przypominam, jakieś okruchy zabaw, historii, ludzi. A jednak przecież moje, choć kogoś innego.

Brak komentarzy: