wtorek, grudnia 02, 2008

Wycinki z Camusa:

1. Poczucie absurdalności może porazić byle jakiego człowieka na zakręcie byle jakiej ulicy.
2. Metody bowiem implikują jakąś metafizykę, bezwiednie zdradzają wnioski, jeszcze na razie nie znane.
3. Znużenie jest u końca czynów machinalnego życia, ale inauguruje zarazem ruch świadomości. Budzi ją i prowokuje ciąg dalszy.
4. Nadchodzi jednak taki dzień, kiedy człowiek konstatuje albo mówi, że ma trzydzieści lat. Potwierdza w ten sposób swoją młodość. Ale jednocześnie sytuuje się w stosunku do czasu. Zajmuje w nim miejsce. Orzeka, że jest w pewnym punkcie krzywej, którą ma do przebycia. Należy do czasu i po przerażeniu, które go ogarnia, rozpoznaje w nim swego najgorszego wroga. Jutro, pragnął jutra, kiedy cała jego istota powinna była nie chcieć. Ten bunt ciała to absurd.
5. Nie można jednak nadziwić się temu, że wszyscy żyją, jakby nikt „nie wiedział”. To dlatego, że nie istnieje doświadczenie śmierci.
6. melancholijna konwencja
7. Ta nostalgia jedności, ten głód absolutu ukazuje tendencję zasadniczą dla dramatu ludzkiego.
8. „Poznaj samego siebie” Sokratesa ma tyleż wartości co „bądź cnotliwy” naszych spowiedników. Są to objawienia nostalgii i niewiedzy jednocześnie: jałowe igraszki na wielkie tematy.
9. śmiertelna gra pozorów wg Jaspera
10. Ale ci ludzie głoszą bez wytchnienia, że nic nie jest jasne, że wszystko jest chaosem, że człowiek rozporządza jedynie swoją jasnością widzenia, a poznać dokładnie może tylko mury, które go otaczają.
11. Życie pod tym dusznym niebem żąda odejścia albo pozostania. Rzecz w tym, by wiedzieć, w jaki sposób odchodzi się w pierwszym wypadku i dlaczego pozostaje się w drugim.
12. Absurd jest przede wszystkim rozdźwiękiem. Ani to pierwszy, ani to drugi z porównywanych elementów. Rodzi się z ich konfrontacji. Jeśli więc chodzi o płaszczyznę inteligencji, mogę powiedzieć, że absurd nie jest w człowieku ani w świecie, ale w ich wspólnej obecności.
13. Szukanie prawdy to nie szukanie tego, co upragnione. Jeśli po to, by wymknąć się przerażonemu pytaniu: „Czym byłoby życie?”, trzeba jak osioł karmić się różami złudzeń, umysł absurdalny raczej niż na kłamstwo zgodzi się bez drżenia na odpowiedź Kierkegaarda: „rozpaczą”. W końcu dusza zdecydowana na wszystko zawsze da sobie z nią radę
14. Miejsce geometryczne, gdzie rozum boski uprawomocnia mój własny, na zawsze pozostanie dla mnie niepojęte.
15. Wiedzieć, czy człowiek jest wolny, to wiedzieć, czy może mieć pana.
16. Absurd objaśnia mnie tutaj: nie ma jutra. Oto przyczyna mojej głębokiej wolności.
17. „Widowisko, powiada Hamlet, będzie pułapką, w którą pochwycę sumienie króla”. „Pochwycę” to dobrze powiedziane. Świadomość bowiem mknie albo się skrywa. Trzeba ją pochwycić w locie, w tej niewymiernej chwili, kiedy rzuca na siebie przelotne spojrzenie. Człowiek przeciętny nie lubi się zatrzymywać. Przeciwnie, wszystko skłania go do pośpiechu. Ale zarazem nic go bardziej nie interesuje niż on sam, a zwłaszcza to, czym mógłby być. Stąd jego upodobanie do teatru, smak widowiska, gdzie proponują tyle losów: zagarnia ich poezję, nie doświadczając goryczy. Po tym przynajmniej można rozpoznać człowieka nieświadomego: wciąż spieszy ku nie wiadomo jakiej nadziei.
18. ciągłe napięcie wobec świata, zrównoważone szaleństwo, które skłania człowieka do przyjęcia wszystkiego, budzą w nim inne pragnienia. W tym świecie dzieło jest jedyną szansą zachowania świadomości i utrwalenia przygody. Tworzyć to żyć dwukrotnie.
19. gdyby świat był jasny, nie byłoby sztuki.

Wieczór w domu

Dlaczego tak mnie gna w puste miejsca, w płyny, które za mnie myślą. Dlaczego by nie wykorzystać idealnej chwili, by w tym czasie świat popłynął by beze mnie.
Czas, który przemija. Cały czas.
Laptop służy mi jedynie jako podpórka pod lusterko, w którym przeglądam się, by zamazać swoją twarz, stać się kimś innym.
Billy Holiday, w takich stanach pośpiesznych jeszcze bardziej upewniała mnie o przemijaniu.



No to nie

Nie potrafię bredzić o faktach. Przy pisaniu recenzji z książki o Indiach mogłam pieprzyć o mitologii, psychoanalizie, emocjach, ale przy krótkim streszczeniu stanu politycznego Indii – wymiękłam. Brak w tym wyobraźni. Jakby Schulz nigdy nie pojawił się w literaturze.
Zerwałam się nagle, nie wiem sama czemu. Musiałam wstać. Koniecznie. Myślenie to jednak proces fizyczny.
Kiedy słyszę „Georgie” jasno widzę, jak wyrwani jestem z własnych miejsc. Teraz chyba nikt nie ma swojego miejsca. Musi dopiero je tworzyć. Ta tęsknota w tej piosence już więcej nie zabrzmi.
Do knajpy zawsze ubieram się, jakbym była czyjąś kochanką.