niedziela, października 24, 2021

Wrzesień 2009

Lubię, gdy się zaczyna. Gdy słońce jakoś tak żółknie, blednie, rozwiewa się za mgłami. I liście czerwienieją. Na rynku kleparskim dobrobyt. Pomidory i papryka pachną na cały plac. Grzyby wysypują się ze stołów. W słoikach miody i aronia. Na krawężnikach, obok jesiennych kwiatów, żółcieją gruszki. I taki dzień w słońcu Sok z gruszki spływa po brodzie, kot przysypia na parapecie, za oknem kasztan z dojrzałymi owocami. Spokój.