środa, października 17, 2012
Mój brat Mitia
- Do sklepu Płotnikowów - znakomity pomysł! - zawołał Mitia, jak gdyby olśniony jakąś myślą. - Misza - zwrócił się do wchodzącego chłopca - uważaj, biegnij do Płotnikowów i powiedz, że Dymitr Fiodorowicz kazał się kłaniać i zaraz sam przyjdzie... Ale posłuchaj dobrze: niech tam przygotują dla mnie szampana, ze trzy tuziny, i zapakują jak wówczas,kiedy jechałem do Mokrego... Wówczas cztery tuziny od nich wziąłem (zwrócił się do Piotra Ilicza) - już tam wiedzą, bądź spokojny, Misza - zwrócił się znowu do chłopca. - I uważaj, niech przygotują sery, pasztety sztrasburskie, figi wędzone, wędlinę, kawior, no i wszystkiego, co tylko mają, za jakie sto, czy sto dwadzieścia rubli, jak wtedy... Uważaj, żeby nie zapomniano słodyczy, cukierków, gruszek, trzech czy czterech arbuzów, no nie, dość jednego, arbuza, czekolady, karmelków, ciągutek, cukierków Montpensier - no, wszystkiego, co wtedy kupiłem, wraz z szampanem na jakie trzysta rubli... I żeby teraz tak samo jak wtedy. Pamiętaj, Misza, jeśli się nazywasz Misza... To Misza, co? - znowu zwrócił się do Piotra Ilicza. F.Dostojewski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz