środa, kwietnia 28, 2010

Dla A.S.

Oczy Maszy
(Andrzejowi)
Czy to tu, czy to ta brama, w której wykrwawił się młody włamywacz? Otwieram ciężkie drzwi, w półmroku widzę jakieś stare szmaty leżące przy czyichś drzwiach. Drewniane schody do góry, z podwórza dochodzą głosy kobiet. Mocniej ściskam butelkę wina i wspinam się na ostatnie piętro. Który to numer, które to drzwi? Zapukać czy zadzwonić, a może jednak odejść. A jeśli nie jest sam? I co mam powiedzieć, jaki wyraz twarzy przyjąć, czy mam się uśmiechać, ach, żart taki, czy być poważna, bo to jednak jest ważne dla mnie. Wchodzę, mówię – Jestem, podaję mu wino. Czy już zaczniemy się kochać, czy najpierw zapalimy papierosa? – zastanawiam się. On też jest zdenerwowany. Męczy się z otwarciem wina. W końcu siadamy, stukamy się kieliszkami, palimy, kochamy się.
Przez całą noc wpatrywały się we mnie zielone oczy kota.
styczeń 2006